wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział drugi (Duch)

Miłego czytania ~

*


Rozdział drugi.


Słońce połaskotało policzek śpiącego chłopaka, który zmarszczył brwi i otworzył oczy. Przez chwilę zastanawiał się gdzie jest, po chwili przypomniał sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. W nocy zasnął tylko i wyłącznie dlatego, że był wyczerpany niemal na śmierć, ale teraz gdy się obudził wrócił do niego strach.
Jest niewolnikiem, a jego nowym panem była Szara Bestia, Rayenn Itralt'ess, człowiek którego bał się nawet w opowieściach. Chłopak ukrył twarz w dłoniach. Po chwili wstał, podszedł do okna i otworzył je. Wyjrzał.
Pod nim znajdowała się przepaść. Chłopak przełknął ślinę i wychylił się nieco. Nisko, bardzo daleko gładki mur z gdzieniegdzie otwierającymi się wgłębieniami okien, kończył się i zaczynały się skały, a jeszcze niżej znajdował się woda. O przybrzeżne skały wściekle obijały się fale. Zamek stał przy nadmorskiej zatoce, do której przesmyku strzegły dwie, ogromne wieże. Chłopak widział je, majaczące w oddali. Jeszcze raz spojrzał w dół.
Wystarczyłoby skoczyć. Jego właściciel i tak go zabije, prędzej czy później. Strach i ból w ten sposób trwałby dużo krócej. A śmierć w morzu miała coś niesamowitego. Stanął na parapecie, wpatrując się jak zahipnotyzowany w kipiel. Już podjął decyzję. Zamknął oczy.
Stał na brzegu parapetu, jeszcze krok a spadnie. Co potem... Szybki intensywny ból i pustka? Po prostu koniec. Bał się. Wziął głęboki oddech, uniósł nogę...
I zrobił duży krok w tył, wpadając z powrotem do pokoju. Upadł na podłogę.
Chwilę potrwało zanim dotarło do niego, że nic się nie stało. Był za wielkim tchórzem, by się zabić, by uciec w śmierć. Zwinął się w kłębek na podłodze, przeklinając siebie samego. Mógł z tym skończyć, miał taką okazję. Będzie cierpiał za karę za własny lęk.
Leżał tak, jak nieprzytomny, otrzeźwił go dopiero nieprzyjemny uścisk w pęcherzu. Mógł się załamywać, ale jego ciało nie dawało za wygraną. Zastanowił się. W sumie, mężczyzna się nim zajął i nazwał go nawet. Nie nadaje się imienia czemuś co chce się szybko popsuć, prawda? Duch... To chyba nie takie złe imię.
Pęcherz znów dał o sobie znać. Spróbował to zignorować, ale potrzeba była zbyt nagląca. Nie wiedział co robić, nie dostał żadnych instrukcji co do tego, sam bał się podjąć jakieś działanie. Nie wiedział, gdzie może się wysikać.
W końcu zrozumiał, że nie ma wyboru i musi pokonać strach. Wstał z podłogi, podszedł do drzwi, nasłuchiwał przez chwilę. Nic nie słyszał, więc delikatnie je otworzył. Zajrzał do sypialni swojego właściciela. Nikt na niego nie krzyczał, więc powoli wśliznął się do środka, cicho jak duch. Rzeczywiście trochę go przypominał. Zrobił kilka kroków w przód, spojrzał na łóżko i zamarł.
Rayenn leżał na brzuchu w zwichrowanej pościeli. Dopiero po chwili chłopak uspokoił się, orientując się, że mężczyzna śpi. Cichutko podszedł bliżej i spojrzał Rayennowi w twarz. Była spokojna, odprężona, przez uchylone usta ulatywał równy, cichy oddech. Jego ciemne ciało wyróżniało się na tle białej pościeli, zwłaszcza że mężczyzna miał na sobie tylko spodnie. Chłopak zastanowił się. Mógłby go teraz spokojnie zabić. Rozważył tą możliwość i po chwili odrzucił. Po pierwsze widział, że w zamku jest mnóstwo strażników nie wymknie się, nie zdoła uciec, a złapania niesamowicie się bał. Była tylko jedna osoba, która przerażała go bardziej niż Rayenn. Jego ojciec, a on raczej nie byłby zadowolony ze śmierci syna. Jakby go złapał...
Nagle poczuł się słabo, zmiękły mu kolana. Usiadł na podłodze. Z wrażenia odechciało mu się siku. Skulił się koło łóżka, ramionami otoczył kolana i ukrył twarz. Kręciło mu się w głowie, nie czuł się na siłach, żeby wstać. Wciąż był osłabiony, w myślach błagał by mężczyzna się nie obudził.
- Co ty robisz? - nagle usłyszał obok swojego ucha. Odwrócił głowę i zobaczył obok twarz Rayenna, który leżąc na brzegu łóżka, przyglądał mu się z uniesionymi brwiami. Przerażony niewolnik próbował się odsunąć, ale osłabienie dało o sobie znać i przewrócił się na bok.
Rayenn popatrzył na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Wychylił się, złapał chłopaka za ramię i wciągnął na łóżko. Niewolnik próbował się opierać, ale nic to nie dało.
- Jesteś słaby jak niemowle, Duchu. - oznajmił szarowłosy. - Wciąż nie jest z tobą najlepiej. Po co wstałeś? -
Duch skulił się, chowając głowię w ramionach. Obserwował każdy ruch mężczyzny. Rayenn westchnął i położył się na plecach obok chłopaka.  Duch patrzył na niego, spięty, jakby gotowy do ucieczki. Nie zapowiadało się na szybką zmianę sytuacji, ale nagle Duch znów poczuł ucisk w pęcherzu, dużo mocniejszy niż wcześniej. Zagryzł wargi i lekko wyciągnął dłoń w stronę szarowłosego, ale nie śmiał go dotknąć. Rayenn popatrzył na niego pytająco. Chłopak otworzył usta, spróbował się odezwać, ale z gardła wydobyło mu się tylko sapnięcie. Zaskoczony powtórzył próbę, ale nie udało się. W końcu przyłożył rękę do zaciśniętych ud i popatrzył na mężczyznę błagalnie.
A Rayenn o dziwo zrozumiał. Popatrzył na niego zaskoczony, ale wiedział o co mu chodzi. Zaśmiał się krótko.
- No tak, zapomniałem cię poinstruować gdzie co jest. - oznajmił i wytłumaczył chłopakowi, gdzie jest łazienka. - Jak skończysz, to tu wróć. - powiedział. Duch spojrzał na niego z obawą w oczach, ale grzecznie wstał i poszedł we wskazanym kierunku.
W komnatach Rayenna był dwie łazienki. Jedna, z ogromną wnęką w podłodze, przypominająca basen, służyła do kąpieli. Druga, ta do której skierował się niewolnik, była mniejsza i pełniła funkcje wychodka. Szybko załatwił, co miał załatwić i wrócił do sypialni. Widząc Rayenna, leżącego w pościeli z zamkniętymi oczyma, pomyślał że może jego pan zasnął i spróbował cicho przemknąć do swojego pokoju.
- Duchu. - wymruczał nagle Rayenn, otwierając oczy, a chłopak pojął, że przez cały czas był przytomny. - Miałeś tu przyjść. - Zmarszczył brwi.
Chłopak zmartwiał i spojrzał na niego przerażony. Przez myśli przemknęły mu wyobrażenia kary, na jaką sobie właśnie zasłużył i aż się skulił. Przemógł się i zrobił kilka sztywnych kroków w stronę łóżka, jednak nie był w stanie podejść aż do łóżka. Stanął, drżąc i chwiejąc się ze strachu, wpatrując się w mężczyznę szeroko otwartymi oczami, w których czaiły się łzy. Rayenn przyglądał mu się uważnie. Usiadł. Chłopak widząc jego ruch, zacisnął powieki.
Rayenn podszedł do Ducha i spojrzał na niego z bliska. Widział, że chłopak trzęsie się ze strachu. Pochylił się i musnął palcami dłoń chłopaka. Tak jak się spodziewał, była lodowata. Złapał go za rękę i pociągnął za sobą.
- Chodź. - mruknął. - Nie zamierzam cię karać, po prostu następnym razem mnie słuchaj. -
Chłopak otworzył oczy. Patrzył na niego przez chwilę wilgotnymi oczami, kiwnął głową, na znak, że zrozumiał. Szarowłosy zaciągnął go na łóżko i owinął obydwóch pościelą.
- Nie chcę nic ci robić, tylko dotrzymaj mi towarzystwa jak ja będę wymyślał, jak będą wyglądały twoje obowiązki. - chłopak leżał bez ruchu, jak sparaliżowany, ale Rayenn postanowił nie zwracać na to na razie uwagi. Leżeli tak przez chwilę, aż mężczyzna wyczuł, że niewolnik lekko rozluźnia spięte mięśnie.
- Hmmm... Kazałbym ci mi czytać, ale ty nie możesz mówić, prawda? - Spojrzał na chłopaka, który na chwilę ponownie się spiął, ale zaraz potem kiwnął powoli głową. - Masz tak od zawsze? -zapytał, a Duch  gwałtownie zaprzeczył. Bał się, że jak zostanie uznany za wybrakowanego, to błyskawicznie znudzi się nowemu panu, a kto wie, co on wtedy z nim zrobi.
- Co się stało, że nie mówisz? - kontynuował mężczyzna, a chłopak popatrzył na niego zmieszany. Właściwie to nie wiedział, czemu nie jest w stanie się odezwać.
- Hmm... - mruknął Rayenn. Zrozumiał spojrzenie chłopaka, sam w sumie nie wiedział w jaki sposób. Nie dziwiło go to. Często tak miewał, miał silnie rozwiniętą intuicję. Często robił co chciał, dziwne rzeczy, kierując się dziwnymi implusami i nigdy źle na tym nie wyszedł. - Dobra zrobimy tak. Jak będę miał dla ciebie jakąś pracę to się nią zajmiesz. Może na coś sie przydasz. - oznajmił, wpatrując się w sufit. Duch spojrzał na niego badawczo. Skoro sam nie wiedział, co z nim robić, to po co go wziął?
Rayenn westchnął, spoglądając za okno. Było jeszcze wcześnie, słońce niedawno wstało. Ziewnął. Zmęczenie jeszcze go nie opuściło i wiedział, że chłopak jest jeszcze w niezbyt dobrym stanie.
- Ja idę spać, Duchu, mam jeszcze czas. - chłopak, popatrzył na niego zaskoczony. Tak po prostu spać? Nic z nim nie zrobi? Mężczyzna wyciągnął dłoń w jego stronę i ignorując chwilowy napad paniki niewolnika, dotknął jego skóry. Z zadowoleniem stwierdził, że jest dużo cieplejsza. Nie zamierzał mieć jeszcze przeziębionego niewolnika na głowię. Zabrał rękę. - Zostań w łóżku, dopóki nie pozwolę ci wyjść, chyba że będziesz musiał do łazienki. Nie budź mnie wtedy, tylko idź i wróć. Możesz iść spać, ale jak chcesz. - Zastanowił się. - Umiesz czytać? - Duch kiwnął głową. - No to możesz sobie wziąć książkę, tylko wróć z nią do łóżka. Zrozumiano? - gdy chłopak potwierdził, zamknął oczy. - Dobranoc - wymruczał i nie czekając długo, zasnął.
Chłopak przez chwilę mu się przyglądał, potem wstał, podszedł do półki i obejrzał książki. Mimo zmęczenia, nie sądził, że koło niego zaśnie, więc wybrał opasłe tomiszcze o legendach Eas'trdes, na szczęście napisane we Wspólnej Mowie. Dźwigając księgę, wrócił do łóżka, niepewnie wsuwając się do pościeli. Mimo, że nie robił nic zakazanego, nawet miał pozwolenie, wolał swojego pana nie budzić, czuł się pewniej gdy on spał.
Otworzył książkę, mimowolnie zachwycając się ilustracjami. Zaczął czytać i szybko skupił się na lekturze. Jednak po chwili zmęczenie wzięło górę i chłopak zasnął nad księgą.
Rayenn obudził się jakiś czas później i gdy tylko otworzył oczy zobaczył śpiącą twarz Ducha. Zaskoczony zamrugał. Nie spodziewał się, że chłopak będzie w stanie  przy nim zasnąć. Myślał, że będzie się za bardzo bał, dlatego zaproponował mu, żeby poczytał. Uniósł lekko głowę i dostrzegł otwartą książkę pod głową niewolnika. Musiał zasnąć podczas czytania. Wyciągnął rękę i delikatnie zaczął wyciągać księgę spod policzka Ducha. Chłopak skulił się przez sen i zajęczał.
- Ciiii.... - wyszeptał uspokajająco Rayenn. Położył książkę na podłodze, a drugą ręką nieporadnie odgarnął mu kosmyk włosów z twarzy. Nie był przyzwyczajony do zajmowania się kimś, zwłaszcza tak wystraszoną osobą.  Chłopak zaczął się kręcić. Powieki mu zadrżały, jakby się miał zaraz obudzić. Mężczyzna po krótkim zastanowieniu położył się tuż obok niego i przyciągnął niewolnika do siebie. Przytulił go lekko, z lekko złośliwym uśmieszkiem, gdy wyobraził sobie jego reakcje rano. Wtulił twarz w jego włosy, wdychając powietrze, czując zapach chłopaka, nawet przyjemny. Wkrótce będzie musiał wstać, ale może się jeszcze polenić.
Gdy Duch powoli zaczął wracać z krainy marzeń sennych, pierwszym z czego zdał sobie sprawę, było to, że było mu wyjątkowo ciepło. Poruszył się, coś krępowało jego ruchy. Zesztywniał, zdając sobie z sprawę, co to jest.
Otworzył oczy i uniósł wzrok na twarz Rayenna. Była spokojna, pogrążona we śnie. Chwilę zajęło, zanim się uspokoił i nieco rozluźnił. Jego właściciel spał, na razie nic mu nie groziło.
Nagle drzwi od komnaty otworzyły się.
-Bestyjko, jak twój niewolnik, żyje jeszcze? - usłyszał wykrzyczane znajomym głosem słowa. Rayenn westchnął i otworzył oczy, a niewolnik zdał sobie sprawę, że udawał pogrążonego we śnie. Mężczyzna uniósł się, odsłaniając nowo przybyłej osobie Ducha i odwrócił się na drugi bok, twarzą do niej.
- O... już się zaprzyjaźniliście? - zdziwiła się Kaela.


*


Wspólna Mowa - język Lantii, centralnego państwa na wybrzeżu Kirreas , na którym znajduje się Eas'trdes. Posługuje się nim każdy wykształcony człowiek.


***

Ta część była krótsza, ale next powinien być dłuższy. I jak, podobało się?